Tomasz Prymon, Infinity
12.11.2016 do 18.01.2017
Co widzimy w pozornie ekstremalnie płaskiej powierzchni płótna? Za czym podążamy, wodząc wzrokiem wzdłuż podłużnych, poprzecznych, skośnych pasów koloru? Odpowiedzi na te pytania stanowią największą wartość twórczości młodego artysty Tomasza Prymona, wystawiającego właśnie w Galerie Sandhofer.
Patrząc na gęsto zamalowane obrazy Prymona widzimy przede wszystkim ekspansję koloru. Intensywna, obezwładniająca barwa rozlewa się pomiędzy krawędziami, zagarniając pobliskie ściany w przestrzeni galerii. Kolor jest tu zarówno wyrazicielem myśli samego artysty, jak i odbiciem uczuć patrzącego widza. Głównym elementem fizycznym dzieł są długie, przechodzące przez całą długość lub szerokość płótna pasy koloru. Na pierwszy rzut oka wydające się płaskie i jednolite, po bliższym przyjrzeniu się odkrywają przed odbiorcą fakturalne bogactwo, autentyczną formę przestrzenną. Zmultiplikowane linie sugerują, że są wycinkiem większej, być może nieograniczonej całości.
Jednocześnie artysta wciela się tu w rolę naukowca, który wykorzystuje niedoskonałość ludzkiego wzroku. Autor czerpał być może z naukowych zdobyczy optyki, fizjologii i psychologii widzenia. Fragmentaryczność odbioru dużych płaszczyzn koloru daje widzowi wrażenie wspomnianej wyżej, pozornie jednolitej i płaskiej płaszczyzny. Doskonałe, wręcz niezauważalne żonglowanie subtelnymi tonacjami na dużym obszarze płótna powoduje, że jedynie z bliska jesteśmy w stanie dostrzec detale. Jednak dopiero patrząc na całość z większej odległości, pozwala widzowi dostrzec niuanse i przejścia kolorystyczne.
Element niedoskonałości zmysłu wzroku i manipulowania nim przez artystę najlepiej zobrazować na przykładzie pointylizmu (fr. pointiller – punktować, kropkować), czyli neoimpresjonistycznej techniki kształtowana formy obrazu. W technice tej obraz buduje się poprzez zapełnienie obrazu gęsto rozmieszczonymi punktami i kreskami kładzionymi czubkiem pędzla. Punkty i kreski oglądane z odpowiedniego oddalenia, łączą się dopiero w oku widza, tworząc obraz.
Artysta lubi stosować kolory przeciwstawne w swoich linearnych kompozycjach. Pasy barw przechodzą niekiedy od chłodnych błękitów do ciepłych żółci. Czasem przejście to wydaje się bardzo gwałtowne, jednak po bliższym przyjrzeniu się detalom, okazuje się być miękkie i subtelne. Niczym horyzont łączący niebo z ziemią, zacierający granicę profanum i sacrum. Tę niejednolitość kolorystyczną Prymon uzyskuje także dzięki analizie światła, które stosowane umiejętnie daje efekt wręcz transcendentnego blasku.
Ta niezwykła kombinacja fizycznych właściwości dzieła, czyli koloru, światła i linearnych znaków malarskich skłania do pytań o sens ich zastosowania, zamysł twórcy oraz oddziaływanie na widza. Wydaje się, jakby nie mające początku ani końca, ciągnące się przez całą długość płótna pasy koloru, były elementem większej całości, być może nieskończonej. Wyłaniający się gdzieś podskórnie z płócien Prymona tytułowy bezkres, wzbudza ciekawość oraz podsuwa widzowi pytanie: dokąd prowadzi? Będąc wycinkiem większej całości, obrazy Prymona dają odbiorcy pole do wyobraźni, własnej interpretacji. Każdy z widzów w tym
rygorystycznym charakterze geometrycznej kompozycji może odnaleźć sekretną naturę, która za pomocą formalnych i nieformalnych środków wyrazu skupia uwagę i hipnotyzuje. Kontemplacyjne oddziaływanie płócien daje szansę na wielopłaszczyznową interpretację, w zależności od tego, kto potrzebuje jakich skojarzeń. Można w nich zobaczyć zarówno poza przedmiotowe treści, uniwersum, prymat natury, jak i niezwykłą precyzję i kunszt w posługiwaniu się pędzlem i olejną farbą. Choć ten rodzaj patrzenia na obraz, jedynie poprzez formę, wydaje się być ograniczającym dla szerokiego spectrum interpretacji twórczości Prymona.
Intencją autora jest, aby dać widzowi pole do twórczej myśli. Oglądający stwarza te ciche, a jednocześnie krzyczące obrazy na nowo. Abstrakcyjne formy uwalniają od widzenia przedmiotowego, pozwalając na taką interpretację, która nigdy być może nie była zamysłem samego artysty. Obrazy nie imitują, a raczej kreują nową naturę, naturę obrazu, stwarzając możliwość prawdziwej kreacji, zarówno artyście, jak i widzowi. Zdaje się, że dobrym cytatem podsumowującym twórczość Tomasza Prymona są słowa Jeana Dubuffeta o skłonnościach malarstwa abstrakcyjnego: „Kocham (...) wielkie, puste przestrzenie, gdzie żadna przeszkoda, ani żaden wytyczony szlak nie podpowiadają kierunku marszu, gdzie nie istnieje nawet samo pojęcie kierunku”.
Sandra Zagajna
-
Infinity I, 2010 SOLD
-
Picture detail, Infinity I, 2010
-
Infinity III, 2010 SOLD
-
Picture detail, Infinity II, 2010
-
Infinity V, 2010
-
Picture detail, Infinity V, 2010
-
Infinity IV, 2011
-
Picture detail, Infinity IV, 2011
-
Infinity VI, 2010
-
Picture detail, Infinity VI, 2010
-
Infinity VIII, 2010
-
Picture detail, Infinity VIII, 2010
-
Infinity XI, 2011
-
Picture detail, Infinity XI, 2011
-
Infinity XII, 2011 SOLD
-
Picture detail, Infinity XII, 2011
-
Infinity XVI, 2015
SOLD
-
IMG 0000
-
IMG 0002
-
IMG 0001
-
IMG 0009
-
IMG 0006
-
IMG 0005
-
IMG 0003
-
IMG 0015
-
IMG 0007
-
IMG 0015a
-
IMG 0011
-
IMG 0012
-
IMG 0010
-
IMG 0041
-
IMG 0016
-
IMG 0015b
-
IMG 0041b
-
IMG 0050
-
IMG 0008
-
IMG 0049
-
IMG 0017
-
IMG 0016a
-
IMG 0042
-
IMG 0051
-
IMG 0055
-
IMG 0053